niedziela, 23 października 2011

23 października 2011- wstyd studiować medycynę w Polsce?

Już kilka razy zauważyłam, że kiedy mówię, że studiuję w Polsce, to ludzie się na mnie tutaj krzywo patrzą. Mało tego. W trakcie spotkania Klubu Gotowania jeden ze studentów medycyny otwarcie powiedział, kiedy zapytałam czy nie chciałby przyjechać na wymianę do Polski: "Do Polski? Przecież tam macie słabą edukację" Biorąc pod uwagę to, że ludzie tutaj nie krytykują otwarcie niczego, bo to niegrzeczne, ta uwaga mnie mocno zaskoczyła. 

Z czego to wynika?<powtórzę tu opinie moich znajomych stąd>
Generalnie opinia o Europejczykach jako pracownikach jest zła. Uważa się nas za leniwych ludzi. Nie ma takiej konkurencji jak tutaj, np. w Chinach biblioteki o 6-tej rano już są pełne, u nas zagląda się tam tylko przed sesją. Trudno się dostać jak i "utrzymać się" na studiach. Dziś poszłam do tutejszego Coffee Heaven. Ludzie też tu piją kawę. Tylko, że przy otwartych książkach. W ogóle pierwsza zauważalna różnica: stojące na kawiarnianych stolikach lampki biurkowe...

Ale dlaczego Polska jest aż tak źle postrzegana?
Na Tajwanie najtrudniej dostać się(w tej kolejności) na medycynę, finanse/international business, prawo, IT. Każdy rodzic chce tutaj, by jego dziecko ukończyło studia. A co się dzieje z dziećmi bogatych rodziców, którym nie udało się dostać na taką medycynę? Szukają uniwersytetu zagranicą. Najczęściej wybierają Polskę. Dlaczego? Bo w Polsce wystarczy zapłacić czesne i można studiować, nie ma żadnych specjalnych wymagań. Po paru latach tacy studenci wracają na Tajwan, gdzie z pomocą "ustawionych" rodziców mogą dostać lukratywną pracę w najlepszych szpitalach na Tajwanie, mimo, że początkowo "przegrali" wyścig o indeks...W związku z tym w 2009 roku na Tajwanie miał miejsce protest wszystkich tutejszych studentów medycyny przeciw uznawalności dyplomów polskich uczelni medycznych na Tajwanie. Można o tym przeczytać między innymi tutaj: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,6515754,Tajwan__kampania_przeciw_polskim_uczelniom_medycznym.html

Najlepszym podsumowaniem jest kolejny zasłyszany cytat: Kto studiował medycynę w Europie, nie ma czego szukać w Azji...

21-22 października 2011 Penghu Island


Nasz mini-samolocik, godzina 7 rano, pochmurne Tajpej
Mamy skutery!(35zł za dzień)
z Esbenem


południowy-zachód

wiatr we włosach:)

przed świątynią



Plaża Południowa
od lewej: Tina-ja-Esben
oglądamy zachód słońca

przejście do Skały Wieloryba

Na Skale Wieloryba 1

Na Skale Wieloryba 2

Na Skale Wieloryba 3


Na najdłuższym moście- podobno w Chinach, a na pewno na Penghu Islands
Pozostałości po kolacji- homar czyli Bob Mr Lob(ster) przyklejony do kasku Zu



Kolacja przy obrotowym stole-próbujemy kręcić film na kieliszkowym statywie
rejs

Tutejszy Półwysep Helski- cały z piasku
noi meta w morzu:)

A la syreny

Powrót z plaży




port

kolacja- 2 poszatkowane kaczki

McDonald

Most

Nauka tradycyjnego duńskiego tańca


Na skuterze

na murku nad wodą- orzeszki
after w hotelu

19-20 października 2011

zupa z podgrzybkami, tofu i krwią kaczki
Na chińskim w środę panowała dosyć luźna atmosfera. W pewnym momencie nauczyciel usiadł za biurkiem i się nie odzywał. Gwar się nie zmniejszył. Strasznie źle się z tym czułam, kiedy zdałam sobie sprawę, jak on musi się czuć: wychowany w duchu azjatyckiego szacunku do nauczyciela został całkowicie zlekceważony...Było mi za nas- Europejczyków-wstyd.

pierogi z wieprzowiną,
 kapustą i szczypiorkiem
biszkopt z japońskim zielonym czymś- mniam!
Po zajęciach kupiliśmy bilety na Penghu Island, a ja popędziłam na salsę. Przybyło jeszcze więcej Azjatów. Niezbyt dobrze radzą sobie tutaj z tańcem, więc mieliśmy nawet ćwiczenie, kiedy pojedynczo musieliśmy tańczyć DO RYTMU!  Ale najlepsze było, kiedy mieliśmy robić obroty. Moim problemem było, że po wykonaniu przejścia złożonego z obrotów, zaczynam nowy takt nie tą nogą co trzeba. Problemem Azjatów było utrzymanie równowagi przy pojedynczym obrocie!



ciasto+szczypiorek= chiński omlet
ugniatanie ciasta- moja uwaga,
że kiedy posypie się wałek mąką,
to już się nie będzie kleił do ciasta,
wzbudziła wielki podziw, a to z kolei-
moje zaskoczenie..
W czwartek rano(tj. o 6-tej) miałam z Sherry iść na targ, żeby kupić składniki na klub gotowania, ale obie solidarnie spałyśmy, aż ja się zorientowałam, że za 15minut mam zajęcia..Na CCM mieliśmy przygotować scenki, które pokazywały rozwiązywanie różnic kulturowych, akurat u mnie Europa Wschodnia kontra Francja:) W trakcie przerwy chciałam się przygotować do prezentacji/dyskusji na Services Marketing, ale zaczęłam jeść lunch z Zu i zostało mi niewiele czasu. Wylosowaliśmy pytania dot. case'a, z którego mieliśmy się przygotować(Singapore Airlines) i mieliśmy godzinę na przygotowanie prezentacji PowerPoint i wystąpienia na ten temat. W mojej grupie większość to nieśmiali Azjaci, więc prezentowałam ja razem z jednym z Hiszpanów.

Obiad zjadłam z Urbanem(makaron z wołowiną) i szybko musiałam uciekać na klub gotowania. Tym razem mieliśmy typową chińską kuchnię.
codziennie wieczorem cały Tajwan-
 i wioski, i miasteczka- tańczy w rytm melodii śmieciarek
(muzyczka podobna do tej, która towarzyszy sprzedawcom lodów u nas). 

wtorek, 18 października 2011

16-18 października

Nie ma tak dużo fajerwerków, bo musiałam nadrobić zaległości i trochę się pouczyć...Ale!


Niedziela- udało mi się samodzielnie zamówić po chińsku makaron z kurczakiem i kokosem, tam gdzie kiedyś byłam z Sherry- 7zł

Poniedziałek- razem z Yi An Liao- studentem medycyny, który był na wymianie w Niemczech przez rok, a potem 3 miesiące w Czechach-miałam wymianę językową, tzn. on mnie uczył chińskiego, a ja go polskiego:) On uczy się polskiego po czesku, wow! A po niemiecku mówi tak dobrze..a uczy się 3 rok<załamka>.. Byliśmy w tej restauracji/kawiarni, jadłam Spaghetti Bolognese:)))

Wtorek-za aktywność na zajęciach International Business Strategy dostałam naklejkę:))) Mamy do zrobienia 2 projekty w grupach w trakcie semestru: case study(Google) i term project(Automobile Industry in BRIC countries). Moja grupa jest bardzo zmotywowana i już zaczęła pracować nad term projekt. Z tego co widziałam chcieli napisać całą książkę o tym... Przerażona tym faktem poszłam do profesora zapytać, jak długi ma być raport do term projektu. Jego odpowiedź: 3-5 stron, a właściwie jak będziecie mieć dobrą prezentację w PowerPoincie to nie musicie pisać raportu..

Poza tym miałam dziś egzamin(mid-term) na tańcach(na zaliczenie). Udało się za pierwszym podejściem, choć musiałam tańczyć męskie kroki:)

Środa- umówiłam się na późny lunch z moim buddim Urbanem, poszliśmy do japońskiej restauracji, zamówiliśmy 2 dania(widać je w Menu pod numerem 3 i 4) i dostaliśmy to, co na zdjęciu, a cena 10 +12zł..


Potem kelner doniósł zupki z makaronem spaghetti+ sztukami mięsa+ młodymi pędami bambusa(uwielbiam!), więc cena nabrała sensu:)

Zauważyłam, że w sklepie sprzedają tradycyjne japońskie sake, więc zamówiłam małą buteleczkę. Poprosiłam Urbana, żeby zapytać barmana, czy może zrobić zdjęcie. I Urban poprosił barmana, ale do "pozowania" a nie do wykonania zdjęcia, co potem okazało się bardzo szczęśliwą pomyłką..

Otóż kiedy zapytałam początkowo w żartach, czy cena 12zł za sake obejmuje też  buteleczkę dostałam  odpowiedź: nie. Jednak po wykonaniu zdjęcia barman poszedł na zaplecze i dał mi potem w prezencie jedną taką buteleczkę z sake w środku, nie chciał napiwku, wow!
Podobne zdarzenie mieliśmy w Sun Moon Lake. Kiedy wieczorem wybraliśmy się na tamtejszy targ jeden z Aborygenów sprzedawał alkohol. Zaczął nam wszystkim(8 osób) polewać, tym sposobem wypiłam darmowe 4 kieliszki różnych alkoholi(co prawda 3 z nich były jak nasze wina, 1 to coś porównywalnego do wódki) i trochę nam się głupio zrobiło, więc zrzuciliśmy się i kupiliśmy jedną butelkę za 35zł:)

sobota, 15 października 2011

14-15 października 2011- Sun Moon Lake

Rejs po Sun Moon Lake

widok z okna naszego hotelu


gondola-nieogarnięcie

gondola- ale widać tylko nas

wioska Aborygenów

nad jeziorkiem (Izabel, Hans, Esben, ja, Zhusha, Lin, Iris, Michael)

łódki

wędkowanie

bambusowy las

wejście do światyni

świątynia i ja

świątynia i ja 2

smoki

smok nr 2( albo 3:)