wtorek, 18 października 2011

16-18 października

Nie ma tak dużo fajerwerków, bo musiałam nadrobić zaległości i trochę się pouczyć...Ale!


Niedziela- udało mi się samodzielnie zamówić po chińsku makaron z kurczakiem i kokosem, tam gdzie kiedyś byłam z Sherry- 7zł

Poniedziałek- razem z Yi An Liao- studentem medycyny, który był na wymianie w Niemczech przez rok, a potem 3 miesiące w Czechach-miałam wymianę językową, tzn. on mnie uczył chińskiego, a ja go polskiego:) On uczy się polskiego po czesku, wow! A po niemiecku mówi tak dobrze..a uczy się 3 rok<załamka>.. Byliśmy w tej restauracji/kawiarni, jadłam Spaghetti Bolognese:)))

Wtorek-za aktywność na zajęciach International Business Strategy dostałam naklejkę:))) Mamy do zrobienia 2 projekty w grupach w trakcie semestru: case study(Google) i term project(Automobile Industry in BRIC countries). Moja grupa jest bardzo zmotywowana i już zaczęła pracować nad term projekt. Z tego co widziałam chcieli napisać całą książkę o tym... Przerażona tym faktem poszłam do profesora zapytać, jak długi ma być raport do term projektu. Jego odpowiedź: 3-5 stron, a właściwie jak będziecie mieć dobrą prezentację w PowerPoincie to nie musicie pisać raportu..

Poza tym miałam dziś egzamin(mid-term) na tańcach(na zaliczenie). Udało się za pierwszym podejściem, choć musiałam tańczyć męskie kroki:)

Środa- umówiłam się na późny lunch z moim buddim Urbanem, poszliśmy do japońskiej restauracji, zamówiliśmy 2 dania(widać je w Menu pod numerem 3 i 4) i dostaliśmy to, co na zdjęciu, a cena 10 +12zł..


Potem kelner doniósł zupki z makaronem spaghetti+ sztukami mięsa+ młodymi pędami bambusa(uwielbiam!), więc cena nabrała sensu:)

Zauważyłam, że w sklepie sprzedają tradycyjne japońskie sake, więc zamówiłam małą buteleczkę. Poprosiłam Urbana, żeby zapytać barmana, czy może zrobić zdjęcie. I Urban poprosił barmana, ale do "pozowania" a nie do wykonania zdjęcia, co potem okazało się bardzo szczęśliwą pomyłką..

Otóż kiedy zapytałam początkowo w żartach, czy cena 12zł za sake obejmuje też  buteleczkę dostałam  odpowiedź: nie. Jednak po wykonaniu zdjęcia barman poszedł na zaplecze i dał mi potem w prezencie jedną taką buteleczkę z sake w środku, nie chciał napiwku, wow!
Podobne zdarzenie mieliśmy w Sun Moon Lake. Kiedy wieczorem wybraliśmy się na tamtejszy targ jeden z Aborygenów sprzedawał alkohol. Zaczął nam wszystkim(8 osób) polewać, tym sposobem wypiłam darmowe 4 kieliszki różnych alkoholi(co prawda 3 z nich były jak nasze wina, 1 to coś porównywalnego do wódki) i trochę nam się głupio zrobiło, więc zrzuciliśmy się i kupiliśmy jedną butelkę za 35zł:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz