czwartek, 13 października 2011

13 października 2011- gotowanie

Pierożki po 50gr-polecam żółtego(kurczak curry)

Kiedy po pierożkowym lunchu wyszliśmy na dwór zaczął padać deszcz(4 raz od kiedy tu jestem). Nie zdążyliśmy nawet wyjechać na główną ulicę, kiedy w budynek, z którego wyjechaliśmy, uderzył piorun (to pierwsza burza tutaj)! Posiedzieliśmy w pobliskim w 7 eleven, założyliśmy peleryny z kapturami i w drogę!

Już na kampusie, kiedy jechałam na wprost główną, Królewską Aleją miałam bliskie spotkanie z jednym z tutejszych studentów- jechał rozpędzony na swoim rowerze z bocznej ścieżki, skręcając w lewo. Niestety nie zdążyłam zahamować(zresztą teraz jako-tako działa mi tylko jeden hamulec), więc mieliśmy taką stłuczkę, że ja aż wyskoczyłam z butów:D Tu nikt nie przestrzega zasad ruchu drogowego. Np. kiedy masz zielone i przekraczasz jezdnię na ścieżce rowerowej zawsze musisz patrzeć, czy jakiś samochód nie skręca w prawo. Jeśli tak, to chyba ma pierwszeństwo, przynajmniej tak życie pokazuje. Często też jeździ się na czerwonym świetle. A ruch jest "każdostronny", więc trzeba mieć oczy dookoła głowy.

japoński schabowy z serkiem topionym i nori
Wieczorem wybrałam się razem z Sherry do Klubu Gotowania. Umiejętność kucharzenia nie jest tu powszechna, bo każdy student je w restauracjach/barach. Zresztą, chyba nie tylko studenci, bo kiedy moi znajomi z Polski szukali sobie tu mieszkania, to mieli duży problem. Bo większość z mieszkań nie zawierała kuchni!

Trafiłam dziś na japońskie dania, których jestem fanką! Udało mi się dopisać do klubu(100zł za semestr) z czego bardzo się cieszę, tym bardziej, że na jedne z zajęć ma przyjść tutejszy słynny szef kuchni!


Mmmm, ale dobre! Moja podgrupka:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz