poniedziałek, 7 listopada 2011

24-27 października

To niesamowite, dni biegną coraz szybciej...

Paradoksy na płaszczyźnie "angielski  na Tajwanie" nie mają końca. Oto przykład z karty doładowującej do telefonu komórkowego. Kiedy zobaczyłam, że instrukcja jest po angielsku bardzo się ucieszyłam. I o ile pierwsze dwa kroki są proste, to przy 3-ce zaczynają się schody. Dlaczego?

Kiedy zadzwoni się  pod wskazany numer, to może i słyszy się i powitanie i "serwis doładowujący". No ale po chińsku, więc skąd mam wiedzieć, który numerek nacisnąć? Na szczęście z pomocą Sherry to rozszyfrowałam, i zostawiam informację dla potomnych: Po zadzwonieniu na 722 wciskamy kolejno: 1, 1, numer ze zdrapki i #, 1.


Z ciekawszych rzeczy byłam w Blue Building za schodami ruchomymi w ukrytym pubie japońskim na wybornym japońskim daniu a tanim bo za 6zł:) Mają przerwę między 14-17, a otwarte chyba 11-14 i 17-19.30. 
japoński makaronik z mięskiem(dobre) sosem i odrobiną zieleninki- fajnie, bo menu jest z obrazkami

jadłam z Urbanem i Japończykiem:)

A to już z Klubu Gotowania- tarta z kisielkiem cytrynowym na wierzchu


Klub Gotowania- wygląda jak pierniczki, ale smakuje inaczej- nie jest słodkie
Na language exchange spotkałam się w common roomie w akademiku. Żeby łatwiej było mu zrozumieć błedy w wymowie, piszę mu na kartce różne rady(pstrąg podziel  w wymowie na ps-trąg;  wymawiaj "sz" zamiast "rz" w słowach takich jak przykład, przecież; kaczka to nie to samo co kaszka:)); ja z kolei dowiaduję się o kolejnych rewolucjach w chińskich znaczkach np. szje szje(dziękuję) składa się ze znaków mówić+przepraszać( bo musisz przeprosić za to, że masz dług u kogoś, bo ktoś Ci wyświadczył przysługę) albo pieniądze to pierwotnie muszelki(bo kiedyś płacono muszelkami). Szkoda, ze nie mam więcej czasu, żeby się w to wgłębić, ale i tak nieźle mi idzie- z pierwszego testu  z chińskiego 98% z drugiego 95%:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz