piątek, 9 września 2011

7 września 2011

tutejszy rosół z makaronem spaghetti- 4zł

Dostałam dziś awansem prezent od Urbana z okazji poniedziałkowego święta księżyca, tj. ciasto księżycowe+ breloczek w kształcie chińskiej łódki z różnymi symbolamiJ Po bezskutecznych poszukiwaniach roweru- nowe kosztują 210zł- poszliśmy do supermarketu na stacji Technology Building, a potem zjadłam lunch- zupę (smak identyczny jak nasz rosół) za 4 zł. Poznałam też lepiej kampus- inne akademiki, grałam w bilarda, widziałam siłownię i stoły do tenisa i miałam okazję dwukrotnie zobaczyć jednego z dwóch „Kampusowych”, nielotnych ptakówJ Byłam w piekarni- kupiłam małego croissanta za 1,40zł, naprawdę pyszny. I jeszcze ciastko z japońskiej herbaty za 3,5zł wyglądające jak gąbka, a smakujące hmm…no cóż, ledwo co czuć smak.

jeden z męskich akademików- patio

Wieczorem razem z nowo poznanymi ludźmi, a już mocną ekipą: Francjax2, Szwecjax1, Tajwanx1, Polskax3 poszliśmy na piwo. Bar był trochę w stylu amerykańskim- Roxy- na górze pełno ludzi, na dole, gdzie był bilard, początkowo nikogo nie było..Zobaczyliśmy, że trzeba zapłacić 1 zł, więc zaczęliśmy partyjkę Polska-Francja. Po chwili okazało się, że trzeba te złotówki dorzucać co chwilę. Ale gra była na tyle zacięta, że nie patrzyliśmy na to. Niestety-końcówka należała do nich;/

Zmieniliśmy miejsce i poszliśmy do baru z muzyką rockową. Ładny wystrój, miejsce trochę bardziej eleganckie, można było zamówić piosenkę. Okazuje się, że wiele osób studiuje już zagranicą, że nie do końca jest jasne, jakiej są narodowości.  Świetnie spędziliśmy ten czas, ale o 2 postanowiliśmy wracać. Miasto totalnie puste, dosłownie przez 45 minut ani żywej duszy, nie mogliśmy uwierzyć..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz