piątek, 9 września 2011

8 września 2011- Orientation Day

Tu powinno widnieć wiele info o kampusie..ale tak długo tam byliśmy, że już nie mam siły umieszczać zdjęć i pisać. W kilku słowach: kampus potężny, jak pewnie jakaś dzielnica Warszawy, główna ulica do biblioteki, obsadzona palmami mogłaby być spokojnie autostradą(taka jest szeroka), a ma chyba z pół kilometra; mnóstwo obiektów sportowych, jest nawet miejsce, gdzie są duchy!

Ciut więcej o tym, co się działo wieczorem. Pojechaliśmy taksówką do klubu Babe 100(przed północą dziewczyny wchodzą za darmo, faceci za 50zł, ale masz all you can drink;)). W kolejce czekaliśmy jakąś godzinę. Nie akceptują legitymacji studenckich, ale mojego dowodu też nie chcieli początkowo zaakceptować, kazali mi następnym razem przynieść paszport. PASZPORT DO KLUBU!

 Tajwanki przychodzą do klubu bardzo odpicowane. W sensie tapety mnóstwo, a już oczy to przerobione na wszystkie sposoby(doklejane rzęsy, kolorowe soczewki, które wyglądają BARDZO nienaturalnie, jak sztuczne oko, a reszta to rzeczy, których nie potrafię nazwać:)). Generalnie od razu widać, że musiały nad tym długo siedzieć. Ale tańczyć nie potrafią, wstydzą się, whatever.

Kumple mi opowiadali, że kiedy wyszłam DJ poprosił parę dziewczyn z wymiany na scenę. Weszła też jakaś tutejsza i jej taniec polegał na tym, że podniosła obie ręce do góry i tak cały czas z nimi stała i potrząsała(coś jak w geście zwycięstwa). No, naprawdę kontrast był duży, szczególnie, że obok tańczyła dosyć odważna dziewczyna... W każdym razie część stała przez CAŁĄ IMPREZĘ po bokach i się na nas gapiła:) Reszta bujała się jak pingwiny z nogi na nogę i to wszystko! Śmieszna sprawa- przez cały czas trzeba trzymać swój kufel/szklankę. Kiedy oddałam, dostałam bransoletkę. Ciekawe, co by się stało, gdybym znowu zamówiła, znowu zabrali mi świstek i znowu oddałabym szklankę, a potem poprosiła znowu o drinka...Aha, Tajwańczycy zdecydowanie mają słabe głowy. Szczególnie dziewczyny. Kiedy wyszłam na chwilę na świeże powietrze o 1:30 to się zdziwiłam, bo zagęszczenie dziewczyn w szpilkach, a jednocześnie słaniających się na nogach albo już leżących na rabatkach było dosyć duże. Najgorsze było to, że w pewnym momencie między 2 rabatkami przebiegł szczur(w tej wielkości karaluchy to już nie uwierzę)..Ugh!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz